Niepokojące wieści ws. Igi Świątek. Totalne zaskoczenie. Dlaczego teraz?

Niepokojące wieści ws. Igi Świątek. Totalne zaskoczenie. Dlaczego teraz?

 

Polscy kibice wciąż jeszcze nie przywykli do faktu, że Iga Świątek nie wygrywa już seryjnie wszędzie tam, gdzie się pojawi. Głosy krytyki i rozczarowania wydają się reakcją zupełnie naturalną. Pod warunkiem, że nie zamieniają się w nieuzasadniony lament. – Mówienie o tym, że Świątek się kończy, jest jednak irracjonalne. Ona cały czas dochodzi do ćwierćfinałów i półfinałów dużych turniejów – przypomina w rozmowie z WP Sportowe Fakty redaktor naczelny magazynu “Tenisklub”, Adam Romer. I zaznacza, że pogłoski o rezygnacji ze startu w Italian Open nie mają racji bytu.

 

Po pierwszy tytuł w trwającym sezonie Iga Świątek miała sięgnąć, gdy rywalizacja przeniesie się na korty ziemne. Nie udało się jednak najpierw w Stuttgarcie, a zaraz później również w Madrycie. W Niemczech polska tenisistka odpadła w ćwierćfinale, w Hiszpanii dotarła tylko do półfinału.

 

Kryzys – to słowo właśnie wybrzmiewa w medialnej przestrzeni po raz kolejny. Za każdym razem wypowiadane jest z coraz większą trwogą. Problem wiceliderki światowego rankingu ma obejmować nie tylko aspekty czysto sportowe, ale również sferę mentalną.

 

– Mnie się Iga Świątek bardzo podobała, kiedy grała w Australian Open. Od momentu, kiedy przegrała półfinał w Australii z Madison Keys, w jej grze było coraz mniej radości. Mówienie o tym, że Świątek się kończy, jest jednak irracjonalne. Ona cały czas dochodzi do ćwierćfinałów i półfinałów dużych turniejów. Jeszcze parę lat temu byśmy piali z zachwytu nad takimi wynikami – zauważa w rozmowie z WP Sportowe Fakty redaktor naczelny magazynu “Tenisklub”, Adam Romer.

 

Iga Świątek broni tytułu w Italian Open. To nie jest czas na odpoczynek od tenisa

 

Fakty są jednak takie, że ostatnim turniejem wygranym przez Igę był ubiegłoroczny Roland Garros. Od tamtego czasu minęło bez mała 11 miesięcy. Po zatrudnieniu Wima Fissette’a (październik 2024) raszynianka ani razu nie zameldowała się w finale. A przecież miała wygrywać kolejne imprezy i szybko odzyskać miano pierwszej rakiety świata.

 

Świątek notuje najsłabszy sezon od pięciu lat. Nie brak głosów, że współpraca z Belgiem powinna zakończyć się jak najprędzej. Romer stanowczo jednak protestuje.

 

– Iga Świątek od 15. roku życia miała czterech trenerów, łącznie z Fissette’em – wylicza. – To by nie było w jej stylu. Nie znaczy to jednak, że nie nastąpią jakieś roszady w sztabie. Jeżeli ktokolwiek miałby wziąć odpowiedzialność za wyniki, to pierwszy byłby belgijski szkoleniowiec. Oni jednak pracują razem tylko pół roku i ocenianie go po tak krótkim okresie jest nie fair. Najpewniej Świątek myśli podobnie.

 

Po niepowodzeniu w Madrycie pojawiły się pogłoski, że Świątek zrezygnuje ze startu w Italian Open. Przyczyniła się do tego sama zawodniczka, przekonując w rozmowie z mediami, że potrzebuje odpoczynku. Wydaje się jednak, że absencja w Rzymie nie wchodzi w grę. – Nie sądzę, by to było konieczne, ani by Iga się na to zdecydowała – mówi Romer.

 

– Warto zauważyć, że Rzym jest dla niej nieporównywalnie lepszym turniejem niż Madryt. Dlaczego miałaby więc grać w Hiszpanii, a odpuścić Włochy? I tak będzie miała jeszcze tydzień odpoczynku przed początkiem Roland Garros.

 

Turniej WTA 1000 w Rzymie rozpoczyna się 6 maja. Polka broni tytułu sprzed roku. W finale pokonała wówczas 6:2, 6:3 Arynę Sabalenkę. W półfinale uporała się bez straty seta z Coco Gauff, z którą wczoraj w Madrycie ugrała ledwie dwa gemy.